Bzykały pszczółki,
Bzykały „bąki”
Bzykały i pawie
Bzykały i żabki
A łabądki już po : )
25.05.2014 Wylądowaliśmy na włościach w Przelewicach, jest to dość duża wieś w woj. zachodniopomorskim 50 km (około1h drogi) od naszego Gorzowa. Na oku mieliśmy park dendrologiczny w którym to już raz byliśmy na początku kwietnia celem rozpoznania w terenie.
Wtedy to jeszcze wczesna wiosna nie pokazała nam całej swej okazałości i stwierdziliśmy że przybędziemy tu raz jeszcze.
Punktualnie o 9,00 z rana jako pierwsi wjechaliśmy na parking, otwierają ogród i po uiszczeniu opłaty wchodzimy na teren ogrodu. Szybka fotka jako baron, baronowa i na odwrót.
Aż tu nagle do uszu naszych dociera przeraźliwy krzyk niczym z parku jurajskiego. Ostrożnie idziemy w kierunku hałasu i okazuje się że trafiliśmy na pawie gody. Dumny paw prezentuje przed swoja wybranką swój piękny ogon, przy okazji wydzierając się niczym zarzynany zwierz.
Pręży się a wygina, tańczy, wibruje i nie wiadomo co jeszcze i tak chyba z pół godziny jak nie dłużej i widać że amory i starania to na serio, a nie tylko tak dla jaj. W tym miłosnym uniesieniu nie zwraca uwagi na otoczenie więc spokojnie robimy fotki i filmiki.
Filmik z zalotnym pawiem w roli głównej
W końcu bach, samica przeciągłym krzykiem daje znać chłopakowi a ten rusza do boju, wskakuje i… trwa to może z 5 sekund no i koniec!!!
O la boga, biedny ptak tyle starań, tyle zachodu i to wszystko. Pewnie jakbym w tym momencie mrugnął to może bym i nic nie zobaczył. No ale przyłożenie było i chłop dumny z siebie obrócił się do nas zadem i dalej pokazywał przed partnerką swoje wdzięki.
Daliśmy zakochanym spokój i poszliśmy w ogród oglądać co też przyroda dla nas przygotowała.
Celem naszym była głównie Dawidia Chińska,
- drzewo chusteczkowe, największy okaz w Polsce.
Wiedzieliśmy bowiem z poprzedniego wyjazdu że kwitnie ono pod koniec maja i jest to bardzo urokliwy widok i chcieliśmy to zobaczyć. Jednak pani wiosna zrobiła nam psikusa i w tym roku przyszła troszkę szybciej także drzewo chusteczkowe zastaliśmy praktycznie przekwitnięte i ogołocone z „chusteczek”, za to pod drzewem przedstawiał się ciekawy widok.
Wyglądało to jakby przeszła tędy spora grupa zwiedzających i dostała zbiorowego rozwolnienia. Pod drzewem chusteczkowym ukazała nam się okolica papierzakowa.
Nic to, na szczęście w powietrzu nie unosiły się żadne przykre fetory jak to zazwyczaj bywa w tak oznakowanych miejscach.
Poszliśmy dalej i park odsłonił przed nami swoje uroki. Wiosenna przyroda, rozochocona ciepłym porankiem pokazała nam swoje wdzięki. Rośliny zakropione pozostałością porannej rosy, kwitnące pachnące kwiaty, kolorowe krzewy, bzyczące, uwijające się przy zapylaniu trzmiele i pszczoły, ptaki śpiewające w konarach drzew. Cały ogród tętnił życiem. W stawkach pływały rybki, po powierzchni łabędzia mama, wypłynęła na spacer ze swoimi maluchami, a pan łabędź czuwał nad ich bezpieczeństwem i patrolował całą okolicę, atakując co bardziej wścibskich gości ogrodu,
a wokół unosił się ogłuszający miłosny rechot żabiej populacji (kopulacji).
Ogłuszający miłosny rechot
Jednak ta sielanka trwała tylko z samego ranka, potem zrobiło się jakby trochę bardziej tłoczno i głośno. Do ogrodu zwabiona, piękną pogodą zjechała się turystyczna stonka, lub szarańcza jak kto woli. Rozwydrzone, rozkrzyczane dzieciaki spłoszyły wszystkie pawie które pochowały się gdzieś po krzakach, dumny samiec próbował się ewakuować i skakał po parapetach aby dalej i wyżej od dziatwy depczącej po jego pięknym ogonie. Biedny ptak miał już wszystkiego dosyć i widać już mu się zbierało na pawia, ale jego wrodzona duma mu na to nie pozwalała. I do tego ci beztroscy rodzice nie zważający na wybryki swoich „owieczek”.Zrobił się tłok jak w pochodzie na pierwszego maja.
Do tego wystrojone jak do opery paniusie w półmetrowych szpilkach grzęznące w miękkich jeszcze po ostatnich opadach alejkach, z grymasem oburzenia na twarzy że brak tu czerwonych dywanów jak na wybiegu w Canes. Tudzież dumny z siebie ojciec głowa rodziny podstawiający łabędziowi do obgryzienia swojego czerstwego trampka, lub obrywające z kwiatów stado anielskich bojówek oazowych. Po prostu masakra, Sodomia i Gomoria, włos łysemu by się na głowie zjeżył.
Ale byli i tacy którzy umieli docenić piękno miejsca, trzymali fason, chwała im za to i więcej takich turystów.
Mimo wszystko ogród dendrologiczny w Przelewicach ugościł nas serdecznie, powietrzem przesyconym zapachem wiosennej miłości i budzącej się do życia natury i nasz niedzielny wypad, uważam za bardzo udany.
Tutejszy park możemy gorąco polecić jako bardzo ciekawe miejsce na wyjazd, czy to jedno czy kilku dniowy. Na miejscu są dostępne pokoje do wynajęcia w schronisku tańsza opcja lub w pałacyku na bogato. Swobodnie można, a wręcz trzeba spędzić tu cały dzień żeby nie nudząc się ani trochę, obejrzeć wszystkie atrakcje. Cały park przeczesany jest alejkami, drzewa, krzewy, kwiaty, opisane są na tabliczkach informacyjnych, wyznaczone są trasy do nordic walking,
są tu strumyki, stawki, mostki, ogród w stylu japońskim, mauzoleum, palmiarnia, kawiarenka, zaciszne alejki, miejsca do rozpalenia ognisk i wiele innych atrakcji które sam możesz odkryć. My sami na pewno wybierzemy się jeszcze jesienną porą kiedy to drzewa malują się niesamowitymi barwami.
Gorąco polecamy!!!!
Więcej informacji na pewno zaczerpniesz odwiedzając oficjalną stronę internetową ogrodu.
Z rana w pustej jeszcze kawiarence spacerują pawie damy…
…a dumny paw z tarasu przeczesuje wzrokiem okolicę w poszukiwaniu wybranki,
prezentując misterne wzory i kolory pawiego ogona.
Malowniczy ogródek w stylu japońskim
Wyznaczone trasy Nordic Walking, drogowskazy i oznaczenia alejek
Szyszunia…
i zmęczona nad rdzawym strumykiem Sylwunia
Gdzieś ukryta w zakamarkach parku owocowała Jodła nikkońska i obrodziła w malutkie aparaciki:)
Tłuścioch, ale daje radę
i koledzy przy pracy
i inne klimaty….
Najnowsze komentarze